Obrazki z podróży po Beskidzie Śląskim
Podcast Górskie Historie - Marysia Kościelniak
Ostatnie kilka dni spędziłam w okolicach Beskidu Śląskiego – chodząc po górach, zwiedzając i myśląc o… Górskich Historiach, oczywiście. Bo choć miał to być wyjazd zupełnie nie służbowy, to wyszło trochę inaczej. Szykując się do podróży, jak to mam w zwyczaju, szukałam różnych informacji – a to o historii regionu, a to o kulturze. Tu sprawa nie jest taka łatwa, bo pojawia się temat pogranicza, Śląska, a w kontekście górskim – działalności Beskidenverein. I tak czytałam, i czytałam, aż w końcu znalazłam tyle – jak dla mnie – interesujących informacji, że postanowiłam się nimi z Wami podzielić. A przynajmniej częścią z nich. Przygotowała więc dla Was kilka ciekawostek, które podczas podróży najbardziej zwróciły moją uwagę. A zainspirowało mnie do tego… romantyczne podróżopisarstwo i różne dzienniki i obrazki z podróży, których ostatnio trochę przeczytałam. Także w klimacie niezobowiązujących dygresji i luźnych skojarzeń – zapraszam Was na moje subiektywne obrazki z podróży po Beskidzie Śląskim.
Odkrywam Beskid Śląski na nowo
Byłam już w Beskidzie Śląskim kilka, albo kilkanaście razy. Nigdy nie urzekł mnie za bardzo, może dlatego, że wydał mi się zbyt zagospodarowany, zatłoczony i „ucywilizowany”. Te wszystkie wyciągi, trasy rowerowe, schroniska i sklepy z pamiątkami nie przekonywały mnie. Ale planując mój kolejny urlop, pomyślałam, że może warto byłoby dać temu regionowi drugą szansę, szczególnie teraz, kiedy wiem już o nim nieco więcej niż wcześniej.
Beskid Śląski a Śląsk Cieszyński
Beskid Śląski nie zawsze wyglądał tak jak teraz. Czyjeś decyzje do tego doprowadziły. Decyzje zakorzenione w skomplikowanej historii tutejszych miast i wsi, często należących do jakiegoś pogranicza. Beskid Śląski w większości znajduje się na terenie Śląska Cieszyńskiego – wysuniętego najbardziej na wschód fragmentu Śląska. W dużym uproszczeniu jest to kraina, która po przejęciu Śląska przez Prusy, w czasie wojen śląskich, została w rękach Habsburgów. Czyli był to oderwany od macierzy kawałek śląskiej ziemi, leżący na granicy z Prusami, Polską i Słowacją, a w zależności od momentu może bardziej z Niemcami, Galicją i Węgrami. W każdym razie, był to teren pograniczny, bogaty kulturowo, z wpływami czeskimi, austriackimi, węgierskimi i niemieckimi. Dziś większość Śląska Cieszyńskiego znajduje się na terytorium Polski. I choć do 1918 roku były to ziemie należące do Cesarstwa Habsburskiego, to musimy pamiętać, że jeszcze wcześniej również urzędowali tu Polacy – polscy Piastowie i – co ciekawe – ten pierwiastek polski przetrwał na Śląsku Cieszyńskim, mimo iż teren ten do Polski nie należał przez sześć albo siedem wieków.
Gmina Istebna i Górale Śląscy
W sercu Beskidu Śląskiego znajdziemy wiele rozwiniętych, atrakcyjnych miejscowości letniskowych, przyciągających bogatą ofertą turystyczną oraz narciarską. Mamy tu Wisłę ze skocznią, Ustroń z początkiem GSB czy Szczyrk z kolejką na najwyższy szczyt tego pasma - Skrzyczne. Na południe od nich znajdziemy natomiast inne warte odwiedzenia miejsce – gminę Istebną albo inaczej Beskidzką Trójwieś, na którą składają się Istebna, Koniaków i Jaworzynka.
Początki tych wsi to wiek XV. Był to teren ważny handlowo, dlatego bardzo wcześnie prowadzono tędy drogi służące do transportu towarów między Węgrami a Śląskiem i Małopolską. Istnienie sieci dróg przyciągnęło natomiast pierwszych osadników, w te wtedy jeszcze dzikie i porośnięte gęstym lasem tereny. Najpierw przybywali ci, którzy od czegoś uciekali. Góry często stawały się takim właśnie azylem dla żyjących poza prawem albo chcących uniknąć zobowiązań, a także dla tych, dla których na ojcowskiej ziemi nie było miejsca. Warunki zmuszały mieszkańców do zajęcia się raczej pasterstwem niż rolnictwem. A kulturę pasterską przynieśli tu i rozwinęli przybysze z południowego wschodu – Wołosi. To na Beskidzie Śląskim skończyła się ich wędrówka, a więc to tu mamy zachodnią granicę ich wpływów kulturowych ogarniających większość Łuku Karpat.
Istebna, Jaworzynka, Koniaków – podobnie jak i inne górskie wsie – przez wieki zmagały się z biedą i głodem. O życiu i pracy tutejszych górali pisał na początku lat 30. Paweł Zawada:
„Gmina Istebna w starej pieczęci miała kozę, później pług, gmina Jaworzynka topór, którym pierwsi osadnicy trzebili lasy, później jawor, Koniaków zaś konia. Koza, pług, topór i koń, oto godła naszych trzech wiosek, oto narzędzia pracy i zatrudnienia ludności. Pługiem uprawiają mieszkańcy glebę gliniastą, mało urodzajną, która nie jest w stanie wyżywić 5-ciotysięcznej rzeszy; wielu więc musi szukać zarobku w lasach z toporem w ręku”.
Ale Beskidzka Trójwieś to nie tylko tradycje pastersko-rolnicze, ale też piękna i wyjątkowa sztuka ludowa. Z tamtejszego wielowiekowego dziedzictwa wyrośli artyści, jak Jan Wałach – słynny malarz z Istebnej czy Jan Kawulok – muzykant i gawędziarz. Warto tu też wspomnieć o znanej na całym świecie koronce koniakowskiej, której sekrety tworzenia są przekazywane z pokolenia na pokolenie, a obecnie można już kupić nie tylko koronkowe serwety, ale nawet bieliznę.
Istebna jest ważną wsią na śląskiej góralszczyźnie, a pisał o tym Kazimierz Sosnowski. Uznał ją za pełną „góralskiej archaiczności” i „po Zakopanem […] najoryginalniejszy i najcharakterystyczniejszy ośrodek polskiej góralszczyzny”. Do tej pory można tu oglądać materialne i niematerialne dziedzictwo Górali Śląskich, podobnie jak w Wiśle, gdzie działa Muzeum Beskidzkie. Góralszczyzna śląska była bardzo wyraźna zarówno w polskiej, jak i czeskiej części Beskidów Śląskich, ale z czasem szczególnie u naszych sąsiadów, uległa rozwodnieniu. Jej ważkość podkreślano szczególnie po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Na Śląsku Cieszyńskim, zachował się polski duch, a przeczytać o tym możemy chociażby w dziewiątym numerze rocznika Wierchy: „Obok Podhala jest Beskid Śląski najwydatniejszą kopalnią i najsilniejszą ostoją starogóralszczyzny i staropolszczyzny”, bo „on to głównie ocalił polskość Śląska”. Tereny te faktycznie przez około sześć stuleci nie należały do Polski. Sosnowski pisze nawet, że „zniemczyła się [tam] szlachta, zniemczyły się miasta, nizinne wsi polskie często zmieniły się w mówiących po polsku Prusaków, ale wieś górska […] została prapolską. W niej przechowywała się polska mowa, pieśń, obyczaj i tradycja w nieskalanej szacie”, a dalej cytuje Wallenroda Mickiewicza.
Oczywiście, można powiedzieć, że jest to pewna idealizują hiperbola charakterystyczna dla międzywojennego wzmacniania tożsamości narodowej, ale… ziarno prawdy w tym na pewno odnajdziemy. Faktycznie na Śląsku Cieszyńskim przetrwał język polski, a w zasadzie, jak pisał Gustaw Morcinek: „język, w którym ongiś Mikołaj Rey swój Żywot człowieka poćciwego spisywał […], którym ludzie w Polsce przed wiekami mówili, […] [język] po królach Piastach w spadku otrzymany”. Polskość tutejszych gór podkreślał jeszcze fakt, że na Baraniej Górze swój początek ma „matka polskich rzek” Wisła. A do jej źródeł podróżowali chętnie naukowcy, turyści i poeci.
Trójstyk albo Trzycatek
Okolice Istebnej, jako tereny przygraniczne z ważnymi drogami handlowymi, były rajem dla zbójników, przemytników, niejednokrotnie stawały się też przedmiotem sporów terytorialnych. Stąd obecność na tym terenie pamiątek po infrastrukturze granicznej. Weźmy chociażby nazwę przysiółka wsi Jaworzynka – Trzycatek. Tu od XIII wieku pobierano cło należne za przewóz towarów między Węgrami a księstwem cieszyńskim. Stały tutaj koszary dla strażników granicznych oraz trzydziesty urząd celny, czyli po czesku „trzicet” – stąd Trzycatek. A Trzycatek jest ciekawostką samą w sobie.
To tu znajduje się Trójstyk, punkt, w którym spotykają się terytoria trzech państw – Polski, Czech i Słowacji. Przed 1993 rokiem był to niczym się nie wyróżniający fragment granicy polsko-czechosłowackiej, ale po oddzieleniu się Czech i Słowacji stał się miejscem ważnym w kontekście współpracy międzynarodowej. Obecnie w okolicy działają dwa porozumienia trójstronne, tzw. Euroregiony – Euroregion Beskidy i Euroregion Śląsk Cieszyński – w ramach których przygraniczne obszary współpracują ze sobą na płaszczyźnie gospodarczej i społeczno-kulturowej. Na Trójstyku spotykają się nie tylko trzy państwa, ale też dwie krainy – Śląsk Cieszyński z Kysucami, a co za tym idzie górale śląscy z góralami czadeckimi.
Wybitne zagospodarowanie turystyczne. Beskid Śląski vs. Kysuce
Tamtejsze bogactwo kulturowe to jednak jeszcze nic wobec bogactwa turystycznego. I o nim też trochę się naczytałam, przygotowując się do mojej wycieczki. Natomiast, co zwróciło moją uwagę najbardziej, to dysproporcje między zagospodarowaniem Beskidu Śląskiego a leżących obok Kysuc.
To, że Beskid Śląski jest tak mocno zagospodarowany i dostępny turystycznie jest efektem działania towarzystw górskich – jak to zresztą zazwyczaj bywa. I pozwolę sobie tu wtrącić taką tezę, że to od aktywności takich towarzystw na przełomie XIX i XX wieku zależy popularność regionów dziś. Bo spójrzcie na Beskid Śląski i okolicę. W Bielsku, Cieszynie czy Frydku od 1893 roku działało Beskidenverein – niemieckie towarzystwo górskie, które zajmowało się wytyczaniem szlaków turystycznych, budową schronisk i organizacją wycieczek górskich. Towarzystwo wyznaczyło granice swojej działalności na Łysej Górze na zachodzie i Babiej Górze na wschodzie. Jego aktywność koncentrowała się przede wszystkim na górach Śląska austriackiego, czyli według dzisiejszych podziałów Beskidzie Śląskim, Morawsko-Śląskim, Małym i Żywieckim. Ten ostatni urządzali tylko po „polskiej” stronie.
Węgierskie wtedy Beskidy Kysuckie, choć leżące nieopodal, nie weszły pod ich opiekę. I tu właśnie mamy przykład tego, jak nieobecność, albo późne wzięcie się za udostępnianie regionu ma wpływ na jego popularność.
Od końca XIX wieku, na Kysucach nie działały takie organizacje, Beskidy Kysuckie nie zostały odpowiednio zagospodarowane dla turystów aż do czasów powojennych. Obecnie sieć szlaków w regionie kisuckim nie budzi już wątpliwości, ale kiedy porównamy ją z siecią sąsiednich pasm, zauważymy różnice w zagęszczeniu. Brakuje też schronisk.
Schroniska w Beskidzie Śląskim. Szyndzielnia
Zupełnie inaczej sytuacja wyglądała w Beskidzie Śląskim i Morawsko-Śląskim. Tu stawiano wiele schronisk, i na potęgę znakowano trasy. I nie bez powodu, bo to w tutejszym Frydku założono Beskidenverein. To w tym paśmie w 1895 roku na Jaworowym i Łysej Górze wzniesiono dwa pierwsze schroniska w Beskidach. Podobnie było w okolicach Bielska, gdzie BV inwestowało w schroniska i szlaki prowadzące w góry prosto z miasta, np. na Szyndzielnię, gdzie, zresztą, wzniesiono trzecie – po Jaworowym i Łysej Górze – schronisko.
A były to schroniska nie byle jakie. Projektowane z rozmachem, wzorowane na obiektach alpejskich. To na Szyndzielni stoi do dziś i w lekko przebudowanej formie nadal służy turystom. Było ono, jak na swoje czasy, zaawansowane technicznie. Z uznaniem pisano, że „jest to murowana, z komfortem urządzona, piętrowa willa z wodociągiem, łazienką, telefonem, stacją meteorologiczną, alpinarium, torem saneczkowym i skocznią narciarską. Na parterze jest dobra, obszerna restauracja i weranda z pięknym widokiem na okoliczne góry. W licznych pokojach gościnnych i sypialni wspólnej mieści się 50 łóżek”.
Schronisko jest dziełem bielskiego architekta Karola Korna, którego projekty pod koniec XIX wieku wyraźnie wpłynęły na całościowy wizerunek Bielska. We wspomnianej wieżyczce umieszczono dzwon, a w nocy stawiano zapalone światło dla spóźnionych wędrowców – wg tradycji alpejskiej.
Do Beskidenverein należało także schronisko na Klimczoku czy Czantorii. Beskidenverein straciło jednak władzę nad tymi obiektami po upadku III Rzeszy, a niedługo później przeszły one w ręce PTTK – przynajmniej te na terenie Polski.
Po wojnie była to już kwestia utrzymania. Oczywiście polskie i czechosłowackie organy odpowiedzialne za turystykę dokładały też swoje „klocki” do rozwoju tej infrastruktury, ale trzeba przyznać, że sytuacja była już mocno ułatwiona, bo łatwiej jest dołożyć szlak do gotowej sieci, niż planować takową od zera. Trzeba też mieć na uwadze, że sporo z działających dzisiaj schronisk w Beskidzie Śląskim, Morawsko-Śląskim, Małym i Żywieckim to te wybudowane przez BV.
Równolegle z BV schroniska w Beskidzie Śląskim stawiały też inne zrzeszenia i towarzystwa zajmujące się nie tylko turystyką pieszą, ale także narciarską. I historię każdego takiego obiektu warto byłoby prześledzić osobno. Bo choć obecnie jest nam wszystko jedno, czy wędrując przez Beskidy, odpoczywamy w obiekcie o niemieckiej, czeskiej czy polskiej proweniencji. Ale przed wojną to, jakie towarzystwo postawiło schronisko miało ogromną wagę.
Beskid Śląski a Morawsko-Śląski?
Opowiedziałam Wam już trochę na temat historii, etnografii i turystyki w regionie, teraz chciałabym podzielić się z Wami moim odkryciem w kwestii regionalizacji gór, o których mówię. Bo nie wiem jak Wy, ale ja w moim krótkowzrocznym i „Gorcocentrycznym” patrzeniu na Beskidy, nie do końca zdawałam sobie sprawę z tego, że ciągną się one jeszcze za granicą z Czechami, a już na pewno nie wiedziałam, że tworzyły one jeszcze niedawno całość z naszym Beskidem Śląskim. I teraz o tym większym rozumieniu Beskidu Śląskiego oraz jego podziale kilka słów.
Sama musiałam poświęcić trochę czasu na zrozumienie tej historycznie zagmatwanej sytuacji. Otóż w tym odcinku opowiadam trochę o Beskidzie Śląskim i Beskidach Morawsko-Śląskich. Na dzień dzisiejszy są to osobne pasma Beskidów Zachodnich, z których pierwsze znajduje się w zdecydowanej większości na terenie Polski z fragmentem w Czechach, drugie – znów w zdecydowanej większości – na terenie Czech z fragmentem na Słowacji. Oba graniczą na południowym wschodzie z Beskidem Żywieckim – na południu bardziej z Kysucami a na północy – Żywiecczyzną. Przez Beskidy Morawsko-Śląskie, na rzece Ostrawicy, przechodzi granica między Morawami i Śląskiem. I teraz wyobraźcie sobie, że wszystkie góry na północy wschód od tej granicy były kiedyś jednym pasmem z – naszym Beskidem Śląskim. Wtedy też centrum turystycznym dla Beskidu Śląskiego był jeszcze Cieszyn, uznawany za najlepszą miejscowość wypadową w te góry, bo, jak pisał Jan Galicz „nie ma […] w Beskidzie Śląskim góry, której, wyjeżdżając z Cieszyna, nie można by zwiedzić w ciągu jednego i tego samego dnia”
W 1920 roku rozdzielono Śląsk Cieszyński między Polskę i Czechosłowację, dokonując jednocześnie podziału gór. Ale Beskid Śląski dalej był transgraniczną jednością. I na terenie tego rozległego Beskidu Śląskiego działały różne turystyczne organizacje – niemieckie, polskie i czeskie.
W 1968 podzielono te pasma na dwa osobne. I od tamtej pory nasze postrzeganie Beskidu Śląskiego skurczyło się. Choć nie od razu, bo musimy wziąć pod uwagę, że tego typu ustalenia nie od razu wchodzą w życie. To umowne rozdzielenie pasm długo nie przyjmowało się w świadomości społecznej. Świadczy o tym chociażby fakt, że w wydanym w 1977 roku przewodniku pt. „Od Beskidu Śląskiego po Bieszczady” znawca gór i działacz krajoznawczy Władysław Krygowiski pisał:
„Z samego szczytu Wielkiej Czantorii (995 m), gdzie na opadającej w dół ku zach. polanie spotyka się słupki graniczne, otwiera się na zach. i pd. zach. rozległy widok. Widać tu część Beskidu Śląskiego, ciągnącą się na zach. od Przeł. Jabłonkowskiej i dol. Olzy. Od Przeł. Jabłonkowskiej poczynając widzimy w prawo kolejno: grupę Wielkiego Połomu (1067 m) i Małego Połowmu (1058 m) oraz Kozubową (976 m), w prawo wysuwa się w stronę dol. Olzy Ostry (1043 m), dalej Ropica (1082 m), a bliżej wyrastający nad widocznym w dole z dymiącymi hutami Trzyńcem – Jaworowy (1032 m); dalej w prawo pasmo ucieka w głąb ku pn. zach., kończąc się Praszywką (843 m). W głębi, w prawo od kulminacji Ostrego, widnieje w dali najwyższa w całym gnieździe Beskidu Śląskiego – Łysa Góra (1325 m)”
Widzimy tu, że wymienia on coraz dalej na południowy zachód położone szczyty Beskidu Morawsko-Śląskiego, a jego najwyższy szczyt uznaje za kulminację całego Beskidu Śląskiego. W przewodniku rozdzielał on to pasmo na polską i czechosłowacką stronę.
W rzeczywistości pasma te są ze sobą powiązane chociażby dlatego, że przecież doświadczyły podobnego procesu zagospodarowania – co widać w ich krajobrazie do dziś. Działało tam – oczywiście - nie tylko Beskidenverein. Już w pierwszych dekadach XX wieku inicjatywę zarówno w polskiej, jak i czechosłowackiej części Beskidów Śląskich przejęły odpowiednio polskie i czechosłowackie organizacje turystyczne. U nas działał powstały w 1910 roku oddział PTT „Beskid”, za granicą – Klub Czesko-Słowackich Turystów. W obu krajach można wskazać na pewne konkretne działania przeciw BV. Przykładami mogą być chociażby dwa istniejące do dziś schroniska, wzniesione w latach 20. w geście przejęcia kontroli nad tymi górami. Mówię o Schronisku PTT na Stożku w Polsce i schronisku Chata Prasiva w Czechosłowacji, dziś Czechach, w Paśmie Ropicy. Praszywa, a szczególnie Mała Praszywa – nie należą do gór wysokiech, a mimo to cieszą się popularnością wśród turystów, i to przynajmniej od 4 stuleci. Dlaczego? Bo znajduje się tutaj starożytny, drewniany kościółek pod wezwaniem św. Antoniego, zbudowany w r. 1640. Jest to więc już od dawna cel pielgrzymek, albo inaczej – turystyki pielgrzymkowej.
Bibliografia:
-
Władysław Krygowski, „Od Beskidu Śląskiegopo Bieszczady”, Warszawa 1977.
-
„Wierchy” 1931, r. 9
-
„Regionalna geografia fizyczna Polski”, pod red.: A. Richlinga, J. Solona, A. Maciasa, i in., Poznań 2021.
-
Krzysztof Nowak, „Na wołoskich rubieżach. Pochodzenie i stosunki etniczne ludności wołoskiej/wałaskiej na pograniczu śląsko-kisucko-morawskim”, „Wieki Stare i Nowe” 2022, t. 17 (22).
-
Janusz Spyra, „Śląsk cieszyński w okresie 1653–1848”, Cieszyn 2012.
-
J. Gąstoł, „Beskidenverein a turystyka polska” (Cz.I), Wierchy 1977, Warszawa – Kraków 1978.
Pozostałe wpisy:
Wycieczka po Śląsku Cieszyńskim i okolicach. Bielsko-Biała - Cieszyn - Żywiec
W połowie listopada 2024 roku wybraliśmy się na nieoczywistą wycieczkę w Beskidy Zachodnie, konkretnie w okolice Śląska Cieszyńskiego. W jej harmonogramie znalazł się czas na górskie spacery, zwiedzanie miast i muzeów, odkrywanie dobrego jedzenia i zachwycanie się widokami. Tę wycieczkę planowałam bardzo długo i miałam obawy, czy będzie na niej co oglądać. Bo, umówmy się, Bielsko-Biała, Cieszyn czy Żywiec to nie są pozycje z list top 10 miast do zwiedzenia w Polsce. Dlaczego więc wybrałam ten kierunek? Bo chciałam zrozumieć ten region, to trudne pogranicze uwikłane w europejską politykę, odstające trochę od Polski, choć z drugiej strony nadzwyczaj polskie – biorąc pod uwagę historyczną przynależność tych terenów. I nie zawiodłam się. Dzięki muzeom i zabytkom, zbliżyłam się do uchwycenia klimatu Śląska Cieszyńskiego. A przy okazji odkryłam nowe pasmo górskie (Beskidy Morawsko-Śląskie), nowy region kulturowy (Kysuce) i kilka dobrych restauracji.
Czytaj dalej →Górskie trendsetterki. Jak kobiety w XIX wieku promowały turystykę
Kobiety miały dużo do powiedzenia jeśli chodzi o rozwój turystyki górskiej w naszym kraju. Nie tylko po górach chodziły, ale też brały udział w formowaniu się zwyczajów i zachowań, które znamy do dziś. Sam fakt, że pierwsze polskie przewodniki po Karkonoszach i Tatrach napisały kobiety, świadczy o tym, jak ważny był żeński głos w kwestii popularyzacji turystyki i konkretnych górskich pasm. Odcinek składa się z dwóch części. W każdej z nich omawiam jeden ze wspomnianych pierwszych górskich przewodników. Wpisuję je we współczesny im kontekst. Szukam też pewnych schematów turystycznych zachowań, które omawiane książki przemycają. I zdradzę Wam tu od razu, że z perspektywy kobiecej motywem przewodnim chodzenia po górach jest... przyjemność ;)
Czytaj dalej →