Jak wyglądał himalaizm zanim zdobyto 8-tysięczniki
E. Meissner, "Adrain Balbi's Allgemeine Erdbeschreibung", zbiory Biblioteki Narodowej.
Podcast Górskie Historie - Marysia Kościelniak
Zastanawialiście się może, kiedy właściwie zaczął się himalaizm? Albo jak postrzegano najwyższe góry świata zanim człowiek odcisnął na nich swój ślad? Jeśli interesuje Was mniej znana i bardziej odległa historia tego popularnego zjawiska, zapraszam do słuchania dalej.
Mam na imię Marysia, a to są Górskie Historie.
Wyprawy w Himalaje kojarzą się nam z nowoczesnością, wyprzedzającą swoje czasy technologią i odwagą graniczącą z szaleństwem. Współcześnie wspinacze ubierają się w super lekkie techniczne materiały, jedzą skoncentrowaną, pełną idealnie dobranych składników odżywczych żywność i używają czekanów, które są jednocześnie lekkie i wytrzymałe. Podobnie jak ich namioty, które choć nie ważą wiele i mieszczą się do plecaka, są w stanie oprzeć się mrozom i wichurom czekającym na himalaistów na kilkutysięcznych wysokościach. Poczynania himalaistów możemy obserwować w mediach społecznościowych, gdzie dowiadujemy się o ich postępach niemal na żywo. W obliczu tego wszystkiego trudno jest sobie wyobrazić, że ekspedycje w najwyższe góry świata były organizowane już w 2. połowie XIX wieku! Kiedy nie było jeszcze goretexu, „go pro” i liofilizacji. Mało tego, ten dawny himalaizm miał wszystkie cechy współczesnego. Wtedy również wykorzystywano najnowsze dostępne technologie, dzielono się odkryciami z publicznością przez dzienniki z podróży i doniesienia prasowe, a odwaga i szaleństwo szły ramię w ramię ze zdobywcami, którzy wchodzili w nieznane jeszcze nikomu najwyższe góry świata.
Definicja najwyższych gór świata
A o jakich górach w zasadzie mowa? Może nie wszyscy z Was wiedzą, że słowo „Himalaje” ma dwa znaczenia. Z jednej strony jest to nazwa leżącego w Azji Środkowej systemu pasm górskich meandrujących przez terytoria Nepalu, Indii, Bhutanu, Pakistanu i Chin. Wśród tych pasm mamy Mniejsze Himalaje i Wielkie Himalaje (jako nazwy własne). I, jak można się domyślać, to właśnie pasmo tych „wielkich” zawiera w sobie kilka najwyższych szczytów Ziemi. W innych himalajskich pasmach znajdziemy góry mierzące sześć, pięć, ale też dwa i trzy tysiące metrów.
Jako drugie, umowne, znaczenie słowa „Himalaje” można wskazać: wszystkie najwyższe góry świata, które znajdują się w Azji Środkowej rozrzucone po różnych pasmach, nie tylko właściwych Himalajów, ale też Karakorum (a nawet Pamiru czy Hindukuszu). Czyli wszystkie góry, będące boiskiem dla ścigających się po rekordy himalaistów. Ludziom wydaje się, że te pasma znajdują się blisko siebie, ale tak naprawdę dwa najwyższe szczyty świata, Mount Everest i K2, dzieli prawie trzy tysiące kilometrów! K2, czyli Czogori, należy już właśnie do pasma Karakorum znajdującego się na pograniczu indyjsko-pakistańsko-chińskim.
Kolejna kwestia, która może wymagać wyjaśnienia, to: jakie właściwie są te najwyższe góry świata? Jakie cechy góra musi posiadać, żeby należeć do tej grupy? Jasne jest, że można zrobić ranking gór świata uporządkowanych według wysokości i wtedy czarno na białym wyjdzie nam, które wygrywają. Ale gdzie kończy się podium?
Musicie wiedzieć, że kiedy w mediach słyszycie o najwyższych górach świata, najczęściej chodzi o konkretną podgrupę z tego rankingu, zamykającą się na pozycji czternastej. Dlaczego? Bo tylko czternaście szczytów na Ziemi wznosi się ponad osiem tysięcy metrów nad poziom morza. I właśnie elitarność tego grona sprawia, że to są te najbardziej pożądane góry. Bo takich, które mają ponad siedem tysięcy jest już trzysta z nawiązką, a to nie robi aż takiego wrażenia. Jest to jednak opinia współczesna, pochodząca najwcześniej z drugiej połowy ubiegłego stulecia. Bo to właśnie w latach 50. i 60. te ośmiotysięczne giganty zostały zdobyte. Wcześniej, przez ponad sto lat istnienia himalaizmu, wydawało się to rzeczą całkiem nieosiągalną.
Początki eksploracji Himalajów
Na początku Himalaje się przekraczało, nie zdobywało. Jako naturalna granica między Indiami a Tybetem, góry te były przeszkodą, którą pokonywali bardziej zdeterminowani – z konieczności, nie dla przyjemności. O dystansie wobec gór świadczą same ich nazwy, nadane im przez lokalne ludy, którym widok przytłaczających masywów skalno-lodowych towarzyszył na co dzień. „Himalaya” to kraina lodu, „Karakorum” – czarny piarg. Mało zachęcające, bo czy chcielibyście wybrać się na wycieczkę czarnym piargiem? O krainę lodu nie pytam, bo współcześnie budzi wyjątkowo bajkowe skojarzenia…
Przez Himalaje już przed wiekami wiodły szlaki handlowe, po których poruszały się karawany. Drogi pokonywały jednak możliwie dostępne przełęcze, na pewno nie szły przez szczyt Everestu. W XVII wieku przechodzili przez Himalaje misjonarze niosący wiarę katolicką w dalekie kraje Azji. Wiek XVIII przyniósł natomiast brytyjskie wyprawy dyplomatyczne, których niedalekimi następcami była era kolonialna. I to właśnie obecność Brytyjczyków na subkontynencie indyjskim miała największy wpływ na rozwój najpierw naukowego a później turystycznego zainteresowania tymi górami.
Brytyjska fascynacja górami, szczególnie Alpami, i dobrze zorganizowany brytyjski alpinizm w połączeniu z imperialistyczną dążnością do oswajania kolejnych regionów świata doprowadziły do opisania, zmapowania i poznania Himalajów.
Pierwsza turystyczna wycieczka w Himalaje odbyła się w 1818 roku. Jej uczestnicy nie zdobyli żadnego szczytu, a jedynie weszli na imponującą wtedy wysokość 5800 m n.p.m, co było osiągnięciem samym w sobie. I właśnie wokół takich dokonań obracał się himalaizm w swoich początkach. Weźcie pod uwagę, że takie wczesnodziewiętnastowieczne wyprawy oprócz dążenia do wejścia jak najwyżej miały inne, może istotniejsze cele. Przede wszystkim zapuszczano się w te góry, aby je zbadać. Przypominam, że w Europie trwała wtedy fascynacja górami, mieliśmy wielu geologów i botaników, doświadczonych w badaniach szkockich Highlands czy Alp, naukowców, którzy aż zacierali ręce na myśl o zbadaniu egzotycznych i fascynujących azjatyckich olbrzymów. Takie wyprawy wymagały taszczenia ogromu sprzętu do różnego rodzaju pomiarów, a także urządzeń umożliwiających konserwowanie znalezisk botanicznych i ogólne dokumentowanie odkryć.
Mapowanie subkontynentu indyjskiego
XIX wiek to ogólna eksploracja naukowa subkontynentu indyjskiego. Poznawano te góry i mierzono je, a robili to głównie Brytyjczycy, mający w tym swój, mówiąc krótko, interes. Cały sztab mierniczych został wysłany przez rząd brytyjski do Azji, by opracować mapy terenów pogranicznych, które w większości zajmowały bardzo wysokie góry. Celem było też zmierzenie tych, już na pierwszy rzut oka olbrzymich, masywów i określenie, który z nich jest najwyższy. Do obliczeń używano najczęściej metodę niwelacji trygonometrycznej wykorzystującą zasady stosunków kątów i długości boków trójkąta. Taka metoda umożliwiała pracę na szczytach znajdujących się w dużej odległości nawet ponad stu kilometrów. A było to konieczne, bo mapa miała oddawać nie tylko tereny znajdujące się w Imperium Brytyjskim, ale też te z nimi graniczące, na które dostęp był ograniczony.
Taka akcja miernicza była prowadzona na potrzeby opracowania mapy dominiów brytyjskich i ich okolic. Uważano bowiem, że każdy szanujący się monarcha powinien mieć dostęp do takiej mapy, aby znać swoje ziemie czy to w czasie wojny, czy pokoju. W XVIII wieku zlecono opracowanie graficznego odwzorowania Szkocji na potrzeby prowadzenia walki z rebeliantami jakobińskimi. Wcześniej, rzecz jasna, też istniały mapy, jednak brakowało im szczegółowości przydatnej przy planowaniu kampanii wojennych. Dalej zajęto się studiowaniem południowego wybrzeża Anglii dla lepszej brony kraju przed nadchodzącymi wojskami Napoleona. I tak krok po kroku brytyjscy mierniczy zapuszczali się coraz dalej od domu. Osobnym projektem było właśnie Great Trigonometrical Survey of India, czyli plan dokonania pomiarów i opracowania mapy całego subkontynentu indyjskiego. Głównym geodetą, czyli można powiedzieć – szefem tego przedsięwzięcia, był w latach 1830–1843 sir George Everest, którego imię nosi najwyższy szczyt świata zmierzony w około 1852 roku. Co ciekawe, oszacowano wtedy jego wysokość na 8840 metrów, czyli jedynie 8 metrów mniej niż ma on według współczesnych map.
Przed połową XIX wieku wiedziano już zatem, że najwyższe partie Himalajów i Karakorum osiągają wartości powyżej siedmiu, a nawet ośmiu tysięcy metrów. Były to jednak liczby zupełnie abstrakcyjne dla ówczesnego górołaza, nawet z doświadczeniem alpinistycznym. Za wyczyny uznawano takie wejścia, jak chociażby osiągnięcie przełęczy znajdującej się na wysokości 5312 metrów dokonane przez George’a Williama Trailla w 1830 roku. Przełęcz do dziś nosi nazwisko jej pierwszego zdobywcy.
Cele pierwszych himalaistów
W pierwszej połowie XIX wieku wysokością nie do przekroczenia, albo właśnie „do przekroczenia” celem pobicia rekordu, była wartość około 6000 tysięcy m n.p.m. Jest to już na tyle wysoko, by choroba wysokościowa mocno dawała się we znaki. Bracia Schlagintweit weszli w latach 50. XIX wieku na 6785 m. Znów, nie zdobywając szczytu, ale po prostu znajdując się na tej rekordowej wysokości na zboczach góry Abi Gamin, która wznosi się na ponad 7000 m.
Zdarzało się też sporo pomyłek. Mapy najwyższych gór były dopiero tworzone, nie wszędzie dotarli mierniczy, a dostępne materiały kartograficzne i przewodniki bywały też źle interpretowane w tym trudnym i nieznanym terenie. Smutne rozczarowanie spotkało na przykład jednego z mierniczych zajmujących się pomiarami wysokości Himalajów. Wszedł on na jeden ze szczytów w masywie Shilla, aby postawić na nim słupek pomiarowy. Obliczenia wykazały, że znalazł się on wtedy na wysokości 7025 m n.p.m., ustanawiając tym samym rekord i po raz pierwszy zdobywając siedmiotysięcznik. Po stu latach okazało się, że doszło do błędu w obliczeniach i szczyt ma zaledwie 6011 m n.p.m. Może nie było to już rozczarowanie dla samego zdobywcy, ale na pewno dla jego potomków. A żaden siedmiotysięcznik nie został osiągnięty aż do 1907 roku, kiedy ekipa Toma George’a Longstaffa zdobyła Trisul mierzący 7120 m n.p.m.
Dziewiętnastowieczne relacje z podróży po Himalajach
W 1892 roku przez Himalaje podróżował William Martin Conway, który zdobył m.in. wznoszący się na 6890 m n.p.m. Pioneer Peak. Swoją ekspedycję opisał szczegółowo w pamiętniku z podróży zatytułowanym Climbing and Exploration in the Karakoram Himalayas. Czytając książkę, można wyobrazić sobie, jak wyglądały wyprawy schyłku XIX wieku. Brały w nich udział zastępy lokalnych tragarzy i przewodników, a uczestnicy – naukowcy i alpiniści – na każdym kroku zachwycali się lokalnym kolorytem – zarówno folklorem, jak i widokami. Mam dla Was fragment dokumentujący pierwsze zetknięcie narratora z panoramą masywu Nanga Parbat, dziewiątego najwyższego szczytu świata:
„Wędrowaliśmy dość swobodnie, myśląc o jakichś głupich drobnostkach, gdy nagle, wysoko przed naszymi zdumionymi oczami pojawił się wielki biały niebiański tron. Nigdy nie widziałem nic bardziej zdumiewającego; nic bardziej wzniosłego. Była to grupa ośnieżonych zboczy Nanga Parbat, które wypełniały koniec doliny i świeciły w słońcu przez zasłonę mgły. Podeszliśmy bliżej. […] Szeroka dolina, jej monumentalne zbocza, drzewa orzechowe i tak dalej, przypominały mi Val d'Aosta, a okoliczny masyw Astor przywodził na myśl Mont Emilius. Zamierzałem się nań wspiąć i podziwiać całą chwałę Nanga Parbat ze szczytu, ale pogoda nie pozwoliła.” [tłum. M.K.]
Conway, choć miał doświadczenie alpinistyczne i naoglądał się już w swoim życiu pięknych krajobrazów alpejskich, wyraża tu wyjątkowy zachwyt górami Pakistanu. Co ciekawe, były to dla ówczesnych oglądających widoki na tyle egzotyczne, że aby lepiej przekazać czytelnikowi swoje odczucia, autorzy relacji często sięgali do porównań z Alpami. Pierwsi himalajscy turyści często wcześniej zdobywali doświadczenia w Alpach, stąd w relacjach z podróży po najwyższych górach spotkać można wiele porównań warunków, ludzi i krajobrazów do tych znanych z Alp. Tu Conway wspomina dolinę Aosty i tamtejszy szczyt Mont Emilius, próbując oswoić opisywany krajobraz, kojarząc go z czymś sobie bliższym.
Conway wspomina też o zasłyszanej w Pakistanie legendzie o kryształowym zamku pełnym węży, który miał znajdować się na szczycie Nanga Parbat. Pisze: „Jednej rzeczy jednak nie było nam dane oglądać – kryształowego zamku na szczycie Nanga Parbat. Tubylcy mówią, że widać go z daleka […]. Czyż nie pewien shikari wspiął się kiedyś na niego, na samym szczycie; i czy nie znalazł tam niezliczonej ilości węży? Niech człowiek wątpiący pójdzie, powtórzy wspinaczkę i sprowadzi słowo, aby wszyscy poznali prawdę.” [tłum. M.K.]
Pisząc w ten sposób, wskazuje na legendarny wręcz charakter szczytu tego ośmiotysięcznika, a możliwość wspięcia się nań rysuje się w wypowiedzi Conwaya niczym wyprawa do mitologicznego Hadesu czy na Olimp. Możemy sobie zatem wyobrazić, jak szokującym dla współczesnych Conwayowi ludzi była próba zdobycia Nanga Parbat przez angielskich alpinistów w 1895 roku, tym samym, w którym opublikowano cytowaną książkę. Wiedziona przez Alberta Fredericka Mammery’ego ekipa zaginęła bez śladu. Szczyt zdobyto dopiero ponad pół wieku później, w 1953 roku.
Eksploracje początku XX wieku
W międzyczasie, na początku XX wieku i w latach międzywojennych, doszło do znacznego rozkwitu himalaizmu, pojawiały się też pierwsze poważne sukcesy wspinaczkowe. Kiedy pokonano już granicę siedmiu tysięcy, coraz poważniej zaczęto marzyć o wejściu na osiem. Niestety, takie wyprawy w większości kończyły się niepowodzeniem. Na przykład w 1902 roku podjęto pierwszą próbę zdobycia K2, ale skończyło się na dotarciu do wysokości 6300 m n.p.m. Ogólnie można powiedzieć, że himalaiści dzielili się wtedy na dwie grupy – marzycieli i eksploratorów-realistów. Pierwsi, chcąc zobaczyć wspomniane węże w kryształowym zamku, mierzyli najwyżej i w większości kończyli tragicznie. Eksploratorzy-realiści zadowalali się natomiast mniej ambitnymi celami oscylującymi w granicy siedmiu tysięcy, dzięki czemu rzeczywiście pogłębiali poznanie Himalajów. Trzeba też pamiętać, że na tamte czasy te siedem tysięcy to też było ogromne osiągnięcie. A dodatkowo odkrywali oni nowe doliny, lodowce, a także dokonywali kolejnych pomiarów, uzupełniając białe plamy na mapach.
W roku 1921 podjęto pierwszą, nieudaną próbę zdobycia Everestu. I choć przez ponad 30 lat szczyt ten pozostawał niezdobyty, to zbocza Everestu stały się polem bicia rekordów. W 1922 przekroczono tam po raz pierwszy granicę 7500 m n.p.m., a dwa lata później przebito 8500 i to bez tlenu! Podobnie stopniowo osiągano coraz wyższe stanowiska na Gasherbrum czy Kangchendzondze, z pokładu samolotów fotografowano zbocza Makalu czy Lhotse.
Wszystkie te wyprawy stały się preludium do powojennych sukcesów człowieka w starciu z himalajskim żywiołem. To dzięki eksploracjom, dokumentacji, i ogólnemu rozpoznaniu zboczy najwyższych gór w latach 20. i 30. przyszli zdobywcy mogli ruszać na ośmiotysięczniki z solidnym fundamentem wiedzy.
Sprzęt wspinaczkowy i ekwipunek wypraw himalajskich od początku nie różnił się za bardzo od dostępnego w danym momencie sprzętu alpinistycznego. To co sprawdziło się w Alpach przenoszono w Himalaje, z poprawką na specyficzne warunki tych drugich gór. Jeśli interesuje Was ewolucja sprzętu wspinaczkowego, polecam zajrzeć do jednego z sieci muzeum Reinholda Messnera. Oddział Corones zlokalizowany pod szczytem Kronplatz w Południowym Tyrolu skupiony jest właśnie na historii alpinizmu i himalaizmu. Można w nim znaleźć rozmaite autentyczne eksponaty, raki, czekany, liny, plecaki i inne przedmioty użytkowe, które brały udział w wyprawach w XX, a nawet XIX wieku. Jest tam np. największa na świecie kolekcja haków wspinaczkowych, będąca odbiciem historii wspinaczki samej w sobie. Można też zobaczyć czekan znaleziony pod Everestem, należący do George’a Mallory’ego, który w 1924 roku zginął próbując zdobyć najwyższy szczyt świata. To właśnie ten wizjoner himalaizmu miał odpowiedzieć na pytanie dziennikarza o powód wspinania się na Everest: „Because it’s there”.
To zdanie przyświecało kolejnym pokoleniom wspinaczy, którzy wytrwale podejmowali kolejne ataki na ośmiotysięczniki, nie zniechęcając się kolejnymi tragicznymi wypadkami i absolutnym brakiem sukcesów na tym polu. I choć wydawało się to zupełnie niemożliwe, w końcu w 1950 roku zdobyto pierwszy szczyt z korony Himalajów i Karakorum – Annapurnę (8091 m n.p.m.).
Choć Himalaje poznano i opisano dzięki Brytyjczykom, himalaizm już od dawna jest sportem międzynarodowym. Tu znów można zauważyć analogie do alpinizmu – w Himalaje jeździli oprócz Brytyjczyków Niemcy, Francuzi, Włosi, (później) Austriacy i Szwajcarzy. Często zawiązywano zespoły międzynarodowe. Po raz pierwszy ośmiotysięczniki w większości zdobyli Europejczycy. Wyjątki stanowią: Everest zdobyty przez Nowozelandczyka i Nepalczyka, Manaslu przez Japończyka i Nepalczyka, Gaszerbrum I przez Amerykanów i Sziszapangma przez zespół z Chin.
Polacy rozpoczęli karierę w Himalajach w niefortunnym momencie, bo w 1939 roku. Pierwsza polska wyprawa zakończyła się dużym sukcesem – zdobyto po raz pierwszy szczyt Nanda Devi East znajdujący się na wysokości 7434 m n.p.m., była to jedna z najtrudniejszych przedwojennych dróg. Niestety, wybuch wojny zamroził eksplorację Himalajów, a po wojnie Polska znalazła się w izolującej sytuacji politycznej. W latach 50., kiedy u nas trudno było o uzyskanie paszportu i pozwolenia na wyjazd z kraju, inne nacje stanęły w wyścigu po ośmiotysięczniki. Ale to już jest inna historia…
Bibliografia:
- M. Conway, Climbing and Exploration in the Karakoram Himalayas, 1894.
- Z. Kowalewski, J. Kurczab, Na szczytach Himalajów, 1983.
- K. Kastrau, Historia polskiego himalaizmu. Lodowi Wojownicy i ich wpływ na himalaizm światowy, „Góry – Literatura – Kultura” 2018, t. 11.
- E. Libański, Walka o szczyt świata. Mount Everest w Himalajach. 8884 metrów nad poziomem morza, 1924.
- J. Bujak, Polish Himalayan expedition, 1944.
Pozostałe wpisy:
„W górach jest wszystko co kocham”, czyli o tęsknotach studentów PRL-u
W komunistycznych czasach cenzury i kontroli jedną z niewielu przestrzeni sprzyjających wolności były góry. Turystyka górska rozwijała się szczególnie wśród studentów, którzy zakładali flanelowe koszule, buty turystyczne; do plecaków pakowali konserwy, mapy i gitary i ruszali na szlaki wszystkich gór polskich. W podkaście dowiesz się, dlaczego góry stały się popularnym kierunkiem turystycznym, kto i w jaki sposób organizował studenckie wyjazdy oraz jak powstała piosenka turystyczna? Obraz studenckiej turystyki górskiej w latach Polskiej Republiki Ludowej był skomplikowany i zróżnicowany w zależności od części kraju. W tym podkaście skupiam się na ośrodku wrocławskim, jednym z ważniejszych w kontekście studenckiej piosenki turystycznej. Wizytówką wrocławskiego środowiska turystycznego tamtych lat stała się Giełda Piosenki Turystycznej w Szklarskiej Porębie – pierwsza impreza legitymizująca piosenkę turystyczną jako osobny gatunek i ważne zjawisko kulturowe tamtych czasów.
Czytaj dalej →Czego nie wiecie o góralach?
Czy znasz jakichś górali oprócz Podhalan? Ten odcinek Górskich Historii poświęciłam kulturze wszystkich grup góralskich Małopolski. Opowiadam w nim o tym, jak osadnictwo i różnorodne wpływy etniczne kształtowały tożsamość mieszkańców Beskidów, Gorców i Pienin. Nawiązując do lokalnych tradycji, strojów i zwyczajów, omawiam inicjatywy mające na celu przypominanie i promowanie autentycznego dziedzictwa kulturowego. Zanurz się w góralski klimat i zobacz, jak różnorodne są polskie Karpaty.
Czytaj dalej →